Witryna wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka). Pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika i wyświetlić stronę internetową dostosowaną do indywidualnych preferencji. Możesz włączyć/wyłączyć obsługę mechanizmu cookies w swojej przeglądarce.

Grzech pierworodny ma zasięg powszechny. Każda dziedzina życia ludzkiego ma swój grzech pierworodny; ma go również życie społeczno-gospodarcze. (…) Powstała nowa religia – pieniądza i bogactwa. Jej dogmaty – to nieograniczona wolność gospodarcza, wolna konkurencja, rozdział kapitału i pracy, najemnictwo, prawo podaży i popytu, mechanizm cen. Jej moralność – to brak wszelkiej moralności, przewaga kapitału nad człowiekiem i pracą, dobro produkcji, zysk jako dobry uczynek. Jej ołtarze – to wielkie fabryki, maszyny, narzędzia, kartele, syndykaty, banki, gdzie za cenę chciwości ofiarowywano życie ludzkie (…).

Odrzuciwszy prawo Boże, kapitalizm upaja się złudą szczęścia ziemskiego i – podobnie jak komunizm – chce stworzyć raj na ziemi. W tym celu żąda nieograniczonej wolności dla własności prywatnej i odrzuca wszelkie obowiązki społeczne. Wyznawcom swoim wskazuje jako cel zasadę potępioną przez Kościół: Naprzód bogaćcie się, a wszystko inne będzie Wam przydane. Wraz z tą zasadą zaleca jako środki bogacenia się: zbyt łatwe zyski, szybkie zarobki spekulacji, wyrzucanie na bruk robotników i pracowników, panowanie kłamliwej reklamy, podstępne upadłości, oszukaństwo, zamachy giełdowe, „walkę na noże” między trustami, kartelami, domami handlowymi, wyuzdaną rywalizację towarzystw akcyjnych – wszystkie te dzikie formy anarchii gospodarczej, wiodące nieliczną garść ludzi do opanowania świata przy pomocy pieniądza i kredytu (…)
Kapitalizm istotę swego całego gospodarstwa zasadzał nie na zaspokojeniu potrzeb ogółu, ale na możliwie największym wzbogaceniu jednostek. Tu tkwi największy jego błąd – zysk postawił za cel gospodarowania.
W tym też duchu kapitalizm wychował człowieka. Człowiek rządzący się duchem kapitalistycznym wszystkie kamienie chce w chleb zamienić, cały cel swego życia, prac, trudów widzi w osiąganiu zysku. W oczach jego upadają wszystkie związki naturalne między ludźmi: wspólnota rodzinna, zawodowa, narodowa, religijna – pozostaje tylko związek pieniądza i umowa odpłatna. Człowiek taki ma przywiązanie tylko do tego, co przynosi zysk. Wszystkie dzieła rąk Bożych nikną mu sprzed oczu: przyroda to już nie piękno, ale surowce, to dochody z gleby i hodowli. Ba, nawet człowiek przestał być dlań bliźnim, a został tylko siłą najemną, rękoma roboczymi lub też właścicielem pakietu akcji.
Duch zysku rodzi gorączkowy pośpiech i pogoń za groszem. Kapitalista dąży do tego, by zyskać na czasie, by włożonym kapitałem w jak najkrótszym czasie obrócić największą ilość razy. Rozpoczyna się opętana pogoń, by oszczędzić na czasie, na procencie, na pracy i płacy robotnika, by umożliwić nową inwestycję. Oto tajemnica gorączkowego tempa nowoczesnej produkcji, maszynizmu, akordowej płacy, w której kapitaliści idą w zawody ze stachanowskimi bolszewikami, w kuszeniu robotnika widokiem zarobku, aby go zmusić do zwiększenia wysiłku choćby kosztem dobra własnej duszy i ciała (…).
Obarczają lichwiarskim, nadmiernym oprocentowaniem usługi instytucji bankowych i kredytowych; wyzyskują zarówno robotników, jak i drobnych wytwórców i dostawców przez złe warunki pracy, niesprawiedliwą płacę i cenę; niesprawiedliwie oprocentowują albo wprost przywłaszczają sobie oszczędności, zwłaszcza drobne, przez sztuczne bankructwa, inflacje, sztuczne zwyżki i zniżki, przedsiębiorstwa akcyjne itp.; pieniądz, który miał być pomocnikiem, zamienili w kierownika życia gospodarczego, odrzuciwszy zaś zaradzanie potrzebom ludności, z zysku pieniężnego uczynili cel czynności gospodarczych (…).
Wszelkie nadużycie prawa Bożego ma swój odwet; Bóg nie pozwoli naśmiewać się ze swoich praw. „Korzeniem wszelkiego złego jest chciwość, której gdy się niektórzy oddali, zabłądzili w niewiarę i ściągnęli na siebie wiele cierpień” (I. Tym. 6, 10).
Dziwna rzecz, jak niebezpieczne jest niesłuszne zbieranie kosztem duszy swojej (zob. Syr 14, 4), jak wielkie bogactwa podnoszą pychę ludzką przeciwko Bogu, a świat pogrążają w materializmie używania i w niewierze. Cóż jest dziś bardziej ateistyczne – komunizm czy kapitalizm? Kogo wolicie w gumnach Waszych – czy jawnego podpalacza, który trąbiąc na wszystkie strony świata podkłada żagiew pod Wasz dom, czy też skrytego, który o północy cicho i nieznacznie się skrada, by ojcowiznę Waszą w popiół obrócić? Oceńcie sami!
Stefan Wyszyński
Powyższy tekst pochodzi z książki Autora pt. „Miłość i sprawiedliwość społeczna. Rozważania społeczne” (1993)

FaceBook