Na początku lipca częstochowska Rada Miasta miała uchwalić podwyżki dodatków motywacyjnych i funkcyjnych dla nauczycieli. Nie uchwaliła, bo przedstawiciele jednego ze związków zawodowych nie pojawili się na spotkaniu, na którym miało dojść do ostatecznych ustaleń.
W związku z tym podwyżki dodatków nie były w ogóle głosowane. "Największym sukcesem było zwiększenie o 100 procent, do 200 zł, dodatku za wychowawstwo. To nie jest jeszcze kwota, która byłaby satysfakcjonująca, ale wyraźny krok do przodu. Tym bardziej, że nauczyciele-wychowawcy mają niejednokrotnie do czynienia z bardzo trudnymi sprawami swoich wychowanków - z policją, sądami" - mówi Dorota Kaczmarek, przewodnicząca Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". Jednocześnie dolny próg dodatków motywacyjnych został podniesiony z 6 do 8 procent tzw. kwoty bazowej. Trzeba podkreślić, iż dodatki mają tym większą wagę, iż rząd i ministerstwo oświaty prowadzą od dawna, zdaniem związkowców, jedynie pozorowany dialog w sprawie wzrostu wynagrodzeń nauczycielskich (ich pensje nominalnie stoją w miejscu od 2012 r., a realnie spadły do poziomu sprzed siedmiu-ośmiu lat). Podwyżkami dodatków motywacyjnych ma się zająć Rada Miasta na najbliższej sesji.
* * *
Wspomniany związek to Związek Zawodowy Oświata, mający siedzibę w Katowicach i działający dopiero od kilku lat. W Częstochowie skupia kilkadziesiąt osób. "Nie czuję się winna (...). Zawiadomiono nas z dnia na dzień i nie mogliśmy uczestniczyć w spotkaniu. Mieliśmy wówczas wyjazdowe spotkanie" - powiedziała "Gazecie Wyborczej" przewodnicząca ZZ Oświata.
Rozumiemy wolność związkową, polegającą na swobodzie zakładania związków zawodowych i na swobodzie wstępowania do wybranego związku, ale czy jest działaniem racjonalnym mnożenie organizacji działających w jednej branży, co musi skutkować ich słabością (choćby organizacyjną) wobec pracodawcy, jak dobitnie pokazuje ten przypadek?
Redakcja (Gazeta Solidarności 348/2015)